#nieznamsię_tosięwypowiem
Soup było miejscem. Moim miejscem, w którym wylać mogłam wszelkie swoje żale, ale itd.
Straciłam niestety swoje wiersze, teksty i inne dziwne rzeczy, które powstawały.
Emocji jednak we mnie wiele, stąd decyzja, że Loforo zastąpi Zupę, a będzie ją trudno zastąpić.
TK... i nie mam na myśli badania medycznego pokazało, jak bardzo boi się rządku, nie dba o kobiety. Dziś podpisują, jutro będą tłumaczyć, że oni tylko wykonywali rozkazy.
Gratuluję i niezmiernie podziwiam KAŻDĄ kobietę, która gotowa jest w pełni świadomie urodzić i poświęcić się dla dziecka, które częściowo lub w pełni zrobi jednak z niej niewolnicę.
Aborcja... drodzy przeciwnicy - zrozumcie, że nie jest to kwestia wyboru zupki chińskiej w Żabce! Nikt nie wchodzi do ginekologa i mówi "Dzień dobry, ja poproszę kawę, tabletki antykoncepcyjne oraz aborcję", chociaż uważam, że gdyby kobieta miała prawo wyboru w pełni, to każdemu żyłoby się spokojniej. Inteligentna kobieta decydująca się na aborcję, świadoma jest konsekwencji - dzisiejsza aborcja może, nie musi spowodować, że za rok, czy dwa posiadanie dziecka nie będzie możliwe. Jeśli nie jest psychopatką i socjopatką, to będzie też przeżywać to, że poddała się aborcji!
Ja sama ubolewam nad krzywdą dzieci. Odkąd pamiętam, oglądając jeszcze, jako dosłownie smark, "Kochaj mnie" czy jakoś tak - program o dzieciach z domu dziecka, mówiłam mojej mamie i tacie "weźmy je wszystkie".
Ja sama, jeśli tylko moja sytuacja będzie dobra, adoptuję albo chociaż postaram się adoptować dziecko.
Jednak ja sama, nie jestem i nie będę raczej gotowa na dziecko, które będzie wymagało ode mnie pełnej zależności. I nie, nie dlatego, że uwielbiam swój pierdolony komfort życia, a dlatego że patrzę w perspektywie. Może to dziecko umrze, co zabije część mnie, bo przecież nie taka jest kolej życia, to nie rodzic powinien własne dziecko odprowadzać na cmentarz, ale może to dziecko będzie żyć dłużej niż ja. Dlaczego i jakim prawem mam zostawiać je komuś w spadku? Czy to nie jest zajebiście egoistyczne? Czy mamy prawo decydować nie tylko o swoim poświęceniu, ale też decydować o tym, że ktoś siebie będzie musiał poświęcić? Czy nie dochodzimy do absordu uprzedmiotowienia płodu, które po narodzinach może nie żyć nigdy tak naprawdę?
Drodzy politycy... wycieracie swoje ryje dziećmi z zespołem Downa, pokazujecie zdjęcia uśmiechętych bombelków, które będą do starości czerpać pełną garścią (o ile dostaną na to warunki), a ani jeden z Was nie nie zająknął sie o cyklopii, zespole Edwardsa, zespole Patau i dziesiątkach, jak nie setkach/tysiącach innych chorób!